Chciałabym zamknąć oczy, słuchać w skupieniu kojącej muzyki natury. Przenieś się do świata wyobraźni i płynąć razem z liśćmi zanurzonymi w letniej rzece. Pragnę ukryć się na jednym z nich i unieść się w powietrze niesiona przez delikatny wiatr. Wylądować na pustkowiu, by znów wzbić się ku niebu, gdy nadejdzie silny podmuch. Niespodziewany, darmowy transport. Kiedy wrócę do domu? Dlaczego nikogo tutaj nie ma? Wietrze, zabierz mnie z bezludnego miejsca. Pozwól mi znów wrócić do domu. Wyostrz moją czujność. Muszę spakować marzenia i pozwolić im odlecieć razem z niespokojnymi liśćmi.
Czy nadal słyszę jedynie walkę gałęzi i burzę? Do moich uszu zaczynają dochodzić kolejne dźwięki. Otwarte okno zaprosiło do pokoju promień nadziei. Zaczynam dostrzegać delikatny błysk odbijający się od brudnej szyby. Nigdy wcześniej go tam nie było. Dźwięk dobiegający zza mnie doprowadził mnie do początkowego stanu. W końcu wyostrzone z powrotem zmysły pozwoliły mi myśleć o teraźniejszości. Muszę spojrzeć za siebie, by podziękować mu za powrót do domu z ponurego pustkowia.
Myślałem, że się nie odwrócisz. Stał za mną. Dzieliły nas centymetry. Miał około dwudziestu pięciu lat. Ciemne, lekko kręcone, wilgotne włosy i piękny, naprawdę nieskazitelny uśmiech sprawiały, że z miejsca mu zaufałam. Myślałem, że się nie odwrócisz - powtórzył, zbliżając do mnie błyszczący w ciemności nóż, a jego oczy były przepełnione gniewem.
Chciałabym wrócić razem z wiatrem na pustkowie.
Ludzie zaskakują! :)
OdpowiedzUsuńCzemu takie zakończenie? Czasem można się jakoś przenieść na pustkowie, ale nie mam pojęcia, czemu to jest tak bardzo trudne.
OdpowiedzUsuńciekawy adres bloga :)
OdpowiedzUsuńmelancholijnie tu u Ciebie. zakończenie rzeczywiście zaskakuje... a ja też zaufałam pewnemu (prawie) dwudziestopięciolatkowi z pięknym uśmiechem i ciemnymi kręconymi włosami.. mam nadzieję, ze tak się to dla mnie nie skończy.
pozdrawiam!